sie 01 2014
Alkohol a sport
Mimo że negatywnie wpływa na osiągi, ciężko wyobrazić sobie wydarzenie sportowe bez alkoholu. Dlaczego tak jest, jakie były najbardziej spektakularne przypadki łączenia jednego z drugim i gdzie się to wszystko zaczęło?
Antyczne początki
Panhelleńskie igrzyska rozgrywane w Olimpii (stąd ich nazwa) były niezwykłą imprezą sportową. Na co dzień zwaśnione i kłótliwe państwa-miasta (polis) porzucały walkę i spory, by oddać się celebracji sportu w szlachetnym duchu. Oczywiście pomijając skandale korupcyjne i oszustwa, których nie brakowało. Nie brakowało też wina, pitego w większych ilościach ze względu na gorącą pogodę. Starożytni Grecy znali jednak powściągliwość, dlatego trunek rozcieńczali wodą. Sami atleci korzystali raczej z napoi chłodzących na bazie octu.
Takiego umiaru nie spotykano jednak przy okazji rzymskich „igrzysk”, czyli organizowanych na arenach walk gladiatorów. Krew wsiąkająca w piasek i wzajemne mordowanie się było neutralizowane nie tylko palonymi kadzidłami, ale także tanim winem. W wyższych rejonach aren, na miejscach dla mniej zamożnych, trwały regularne imprezy dla wyjątkowo odpornych, ponieważ walki mogły ciągnąć się godzinami. Te pokazy niewiele miały wspólnego ze sportem, czego nie można powiedzieć o ekscytujących wyścigach rydwanów. Na najstarszym i największym hipodromie starożytnego Rzymu, Circus Maximus, organizowano zapierające dech w piersiach zawody dla kwadryg – powozów czterokonnych. Drużyny (oznaczone kolorami) miały swoich fanów, którzy stawiali zakłady na faworytów i wspierali ich głośnym kibicowaniem, zazwyczaj mocno na „dopingu”.
Współczesny wstyd
W nowożytnych czasach alkohol zaczął być używany także przez sportowców. Co prawda działa on moczopędnie i destabilizuje mięśnie, jednak w krótkim działaniu przyspiesza cyrkulację krwi w organizmie i daje odrobinę energii. Dlatego już na samym początku został uznany za środek dopingowy. Nie skłoniło to atletów do używania. Po przywróceniu Igrzysk Olimpijskich na przełomie XIX i XX w 1904 roku jedna z dziwniejszych edycji, w St. Louis, była świadkiem pierwszego przypadku wygranej za sprawą dopingu. Maraton wygrał biegacz-hobbysta Thomas Hicks, któremu przed startem podano strychninę oraz koniak. W efekcie wyczerpany biegacz stracił przytomność, a przez metę praktycznie się przeczołgał. Pierwszym atletą, który został przyłapany na dopingu i stracił w efekcie medal był siedmioboista z Norwegii Hans-Gunnar Liljenwall. Na igrzyskach w Mexico City w 1968 był jedynym, który wykazał pozytywny wynik. Rodzaj dopingu? Właśnie alkohol.
Kibicowanie
Sportowcy to jedno, ale wraz z umasowieniem oglądania zmagań, rośnie ilość spożywanego alkoholu. Niestety, kilkadziesiąt tysięcy ludzi zgromadzonych w jednym miejscu oraz upojenie nie idą najlepiej w parze, dlatego większość krajów stara się usunąć sprzedaż piwa ze stadionów. Zrobiła tak min. Brazylia, jednak na skutek nacisków FIFA, podczas mundialu sprzedawano złocisty trunek. Jak łatwo się domyślić, efektem były ofiary śmiertelne, zazwyczaj spowodowane zawałami i odwodnieniem.
Ciężko jednak wyobrazić sobie współczesny sport bez piwa. Puchar wypełniony właśnie tym trunkiem podnoszą zwycięzcy piłkarskiej Bundesligi. Alkohol w formie szampanów jest wręczany tryumfatorom wyścigów kolarskich oraz rajdów samochodowych. To dopiero połączenie – sport po pijanemu za kółkiem.
Jeśli chcesz poczytać więcej o ciekawych aspektach kibicowania, zapraszamy serdecznie pod ten adres.