maj 22 2012
Pijacz whisky to dżentelmen
Odkąd whisky w Polsce przestała być towarem deficytowym, dostępnym nielicznym posiadaczom dolarów, stała się trunkiem popularnym i lubianym. Ma swoje grono wielbicieli. Nawet, jeśli różnią się oni stopniem ortodoksyjności w podejściu do picia, to stanowią w stabilną grupę konsumentów.
Człowiek na poziomie trzyma się w pionie
Whisky jest uznawana za męski alkohol. I rzeczywiście tak jest. Należy do tego dodać, że w przewadze są to młodzi mężczyźni, zarabiający powyżej średniej, mieszkańcy miast. Pracują jako managerowie wyższego szczebla, mają własne firmy lub są … studentami. Tyle suchych faktów. W opinii kobiet konsumenci whisky to „inteligentni balangowicze”. Traktują życie z lekkim przymrużeniem oka, nie zamartwiając się na zapas. Lubią wyzwania, często mają niebanalne hobby. W kontaktach z kobietami cenią inteligentne, nie gustują w łatwych podbojach.
Klient w krawacie jest mnie awanturujący się
Co prawda, to prawda. Biorąc pod uwagę wyżej wymienione cechy statystycznego konsumenta ballantine można oczekiwać, że rzeczywiście tak jest. W uproszczeniu, ktoś, kto reprezentuje już jakiś życiowy poziom nie jest skłonny do testowania swoich możliwości, bo je zna. A jeśli już zdarzy się tzw. wypadek przy pracy, to raczej w zaufanym gronie. Stąd być może brak skandalicznych newsów w mediach, w których tle stałaby whisky. W odróżnieniu od wódki. Różnica ta dotyczy być może tylko rynku polskiego i spowodowana jest stosunkowo niedługim okresem obecności tego trunku w Polsce. Ponadto z pewnością niebagatelne znaczenie ma tutaj upowszechniany w reklamach wizerunek konsumenta whisky.
Jaka jest rzeczywistość? Prawda jak zwykle leży pośrodku, a wyjątki potwierdzają regułę. Chyba nikt się nie zdziwi, gdy za jakiś czas okaże się, że również kobiety znajda swój profil w opracowaniu konsumentów whisky.