mar 08 2013

Alkohole a delegacje

Opublikował o 13:12 w kategorii Ciekawostki,Informacje praktyczne

Jack-Daniels

W kultowym filmie „Las Vegas Parano” Terry’ego Gilliama Johnny Depp zagrał dziennikarza sportowego, który podczas służbowego wyjazdu ma problemy z koncentracją przez imprezy, alkohol i inne używki. Na jakie pokusy można natrafić w czasie delegacji i czy można się przed nimi ustrzec?

 

Kac i inne zjawiska pogodowe

Jeden z czołowych polskich sportowców co roku organizuje wakacje cykl treningów dla młodych dzieciaków w różnych miastach Polski. Jeździ po Polsce ze swoimi trenerami i razem szkolą maluchów. W jednym z miast dzień przed takim otwartym treningiem odbył się bankiet. Sportowiec szybko się urwał, ale dwóch trenerów zostało do końca i tak zabalowali, że nie wrócili na noc do hotelu. O dziwo jednak następnego dnia pojawili się.

alko

Niestety, o godzinę spóźnieni. Waliło od nich alkoholem, suszyło ich, ale mimo to podjęli wyzwanie. Jeden z nich powiedział: „To miasto jest zbyt przyjazne sportowo”. Co poradzić na takie sytuacje? Najlepiej próbować zachować umiar. Zapomniał o tym jeden sportowiec amerykański, który w czasie wieczornego wypadu na miasto złamał rękę. Oficjalnie dlatego, że został pobity, a podobno tak naprawdę wyproszono go z nocnego klubu za zbyt głośne zachowanie i zamknięto przed nim drzwi. On jednak nie zamierzał dać za wygraną i tak ochoczo walił ręką o drzwi, że została złamana. Inny sportowiec tak zabalował ponoć po wygranym meczu swojej drużyny w czasie ważnego turnieju, że następnego dnia nie był w stanie wsiąść ze swoimi kolegami do autokaru. Dojechał spóźniony, taksówką. Nie muszę chyba dodawać, że tym samym zakończyły się jego udane występny na tej imprezie. Jeszcze bardziej poszalał kilka lat temu, kiedy jako wielka gwiazda chciał po pijaku kupić jeden z hoteli, w którym nocował. Sprowadził też do niego ponoć prostytutkę.

alkohol1

Kiedy pewien działacz sportowy wybrał się na mecz towarzyski do Berlina, w którym zagrały drużyny NBA Washington Wizards i New Orleans Hornets, to po pijaku wyznał, że przyjechał zobaczyć Marcina Gortata, który wówczas grał w… Orlando Magic. Kiedy usłyszał, że Polak nie gra w żadnej z tych ekip, to był szczerze zdziwiony. „Jak to?”- pytał.”Przecież grają Magicy!”- dodał. Kiedy wyjaśniono mu, że Magicy i Czarodzieje to nie te same ekipy, bardzo się zmartwił i nie wiedział, jak się wytłumaczy z delegacji. Dowodzi to, że o ile czasem ostre imprezowanie w czasie delegacji potrafi ujść płazem, to lepiej uważać na detale i mieć głowę na karku. Czego sobie i wszystkim życzę. Wszak nie o to chodzi, żeby narobić sobie kłopotów, tylko by zrobić to, co się ma do zrobienia i przy okazji dobrze się bawić.

Brak odpowiedzi

Trackback URI | Comments RSS

Wpisz Odpowiedź