maj 20 2014
Słowa patykiem pisane, czyli o sławnych pijących pisarzach
Związki między opowieścią, a spożywaniem alkoholu można znaleźć przez całą historię literatur, począwszy od pijanych greckich aojdów, nordyckich bardów na przeklętych poetach skończywszy. Jednak to XX wiek przyniósł nie tylko niejaką fascynację takimi postaciami, ale także jednych z wybitniejszych przedstawicieli pisania na gazie i o gazie.F. Scott Fitzgerald
Wyśmienity twórca opowiadań pisał w epoce prohibicji, dzikiego jazzu i względnej prosperity (przynajmniej dla jego klasy). Korzystał więc z tego do granic, pijąc od czasów szkoły wyższej do wynikającej ze zrujnowanego alkoholem zdrowia przedwczesnej śmierci w 1940. Syn swojej epoki.
Charles Bukowski
Poeta i prozaik przeszedł do historii jako niesławny apologeta przesiadywania w barze i obstawiania na wyścigach. Wedle wszelkich doniesień, jego książkowe alter ego oraz legenda dołożyła się trochę do przesadnego postrzegania go jako wybitnego pijaka, co nie zmienia faktu, że spożywał dużo i bez oszczędzania.
Hunter S. Thompson
Człowiek-legenda, promotor dziennikarstwa w stylu gonzo, fan narkotyków i wszelkich używek. Jego reportaże często powstawały na rauszu, a do końca życia przyświecała mu idea wolności od zobowiązań i ostrego nadużywania procentów.
James Joyce
Dorastający w początkach XX wieku w Dublinie pisarz nie potrafił uciec od trawiącej jego otoczenie skłonności do pijaństwa. Pił całe życie, często wszczynając burdy, a opisy nietrzeźwego przemierzania miasta w „Ulissesie” stanowią prawdopodobnie jedyne spójne fragment tej książki.
Ernst Hemingway
Gigant XX-wiecznej prozy nie ukrywał swoich problemów z alkoholem, które zapewne przysporzyły się do decyzji o samobójczej śmierci. Nadużywał alkoholu całe życie, zarówno podczas pobytu w Paryżu, jak i późniejszych lat w Key Town, gdzie do dziś sprzedawany drink nazwany na jego cześć.
Większość wymienionych pisarzy dała nam niesamowite przeżycia literackie, także te związane z opisami pijaństwa, jednak zapłacili za nie wysoką cenę. Tak niestety bywa, że praca nad słowem ma swoje negatywne efekty.