mar 04 2013

Alkoholowe przeboje muzyczne

Opublikował o 09:05 w kategorii Ciekawostki,Śmiesznie

whisky z lodem„(…)Whisky, moja żono! – Jednak tyś najlepsza z dam, już mnie nie opuścisz, nie nie będę sam, mówią – whisky to nie wszystko, można bez niej żyć…”- śpiewał tęsknie Ryszard Riedel z zespołu „Dżem”. Jakie są największe hity muzyczno- alkoholowe i dlaczego warto na nie postawić?

Odkrywanie czy odświeżanie?

Kiedy przygotowuje się na imprezy piosenki w alkoholowych klimatach, warto zastanowić się, czy postawić na sprawdzonego „Białego Misia” Tymona Tymańskiego, czy zaryzykować coś, co może być mniej znane, ale równie zabawne. Chodzi przykładowo o cudowny „Alcohol” Gogol Bordello, czyli nowojorskiego punk rockowego zespołu, grającego muzykę, w której punkowe klimaty spotykają się z cygańskim folklorem. W przypadku tej piosenki chodzi- rzecz jasna- o odlotowy pean na cześć napojów wyskokowych i swego rodzaju list miłosny.

kobiece alkohole

A skoro o tym zespole mowa, to nie powinno zabraknąć „American Wedding”. Już w pierwszym akapicie muzyczny podmiot liryczny pyta w nim retorycznie: „Czy byłeś kiedykolwiek na amerykańskim weselu? Gdzie jest wódka, gdzie są marynowane śledzie? Gdzie muzycy, którzy mają gust?”– i tak dalej i tak dalej. Jak widać, brzmi to bardzo epicko. Dla osób preferujących autoironię i czarny humor, ciekawa może się również okazać „Nieprzysiadalność” Świetlików i nieocenionego Marcina Świetlickiego. W pewnym momencie podmiot liryczny mówi w tym ironiczno-zakrapianym kawałku: „(…)siedzimy w tej knajpie i rozmawiamy o czymś, o literaturze, być może nawet o kobietach, on się trzyma nieźle, chociaż jest pijany jak świnia, ja się nieźle trzymam, chociaż jak świnia trzeźwy jestem…”.

red_wine

Uroczę prawda? Gdy wybiera się takie przeboje, to trzeba wziąć pod uwagę, jakich będzie się miało gości, jakie są ich muzyczne gusta i na ile mają w sobie poczucie humoru i autoironię. Jeśli ktoś nie chce ryzykować, to oczywiście może śmiało postawić na sprawdzone polskie hity. Nie będę tu oryginalny, wskazując na takie klasyki jak „Przeżyj to sam” (aż się przypomina cudowny Janusz Rewiński jako Siara w „Kilerze”), stare dobre „Hej sokoły!”, ale też „Jesteś szalona” Boys, nieśmiertelny „I jeszcze jeden i jeszcze raz”. Nie powinno też zabraknąć „U cioci na imieninach”, „A teraz idziemy na jednego” czy „Jedzie pociąg z daleka”. Ludzie idący z duchem czasu powinni się również otworzyć na nowe przeboje, czyli przykładowo „Ona tańczy dla mnie” zespołu Weekend. Z kolei Kris Kristofferson śpiewał w piosence Johnny’ego Casha pod tytułem „Sunday Morning Comin’ Down”, że piwo na śniadanie nie było złe, więc wziął jeszcze jedno na deser.

Brak odpowiedzi

Trackback URI | Comments RSS

Wpisz Odpowiedź