lis 19 2011

Co zrobiłbyś, gdyby okazało się, że zostałeś spadkobiercą George Ballantinesa?

Opublikował w kategorii Ciekawostki

Konkurs idealny dla fanów marki Ballantine`s. Szczególnie tych, z „otwartą głową” i nieposiadających żadnych zahamować w snuciu najbardziej nawet nieprawdopodobnych marzeń.

Od 1 października tego roku, do 14 stycznia 2012, trwa akcja pod tytułem „Dzielimy spadek po George’u Ballantine”. Studniowa akcja promocyjna marki Ballantines posiada pulę nagrod wysokości stu tysięcy złotych. Każdy może wziąć udział w konkursie odpowiadając na pytanie: Co zrobisz z wygraną?”.

Autor najciekawszej odpowiedzi dnia otrzymuje nagrodę wysokości tysięca złotych. Co robić, aby zostać spadkobiercą? Należy kupić butelkę (dowolnej pojemności) Ballantine`s Finest i koniecznie zachować paragon będący dowodem zakupu.

Teraz należy wykazać się kreatywnością i stworzyć stu sześćdziesięciu znakową wypowiedź, w której przekonany jury konkursu, że to właśnie my powinniśmy zostać spadkobiercami. Ograniczenie ilościowe uzależnione jest od faktu, że odpowiedź na pytanie należy wysłać smsem. Możliwe jest również skorzystanie z formularza, który znajduje się na stronie konkursu, a także oficjalnym fanpage`u na Facebooku („Ballantines w Polsce” ).

Wzorem dla konkursowiczów, na kreatywny pomysł na życie, w zamyśle organizatorów ma być sam George Ballantine. Syn zwykłaego farmera, który zakładając w 1827 roku niewielki sklepik, dał początek historii jednej z najbardziej znanych marek w dzisiejszych czasach.

Marka Ballantine`s to obecnie zdecydowany lider wśród dostepnych w Polsce whisky. Również znany degustator Jim Murray wytypował te właśnie markę na zwycięsce organizowanego przez siebie, prestiżowego przeglądu Whisky Bible w roku 2009, 2010 i 2011.

Brak odpowiedzi

lis 18 2011

Mlaskanie, siorbanie, plucie – to przystoi degustatorowi whisky

Opublikował w kategorii Bez kategorii

Dzisiejszy wpis będzie nawiązaniem do szkoły degustacji Jima Murray`a. O ile wcześniej skupiliśmy się na zmyśle węchu, teraz przedstawimy, jak Mistrz wykorzystuje swoje kubki smakowe.

Zasadą Murray`a jest wypicie filiżanki kawy przed degustacją. Aby zabieg ten miał sens, musi stać się absolutną regułą. Wówczas bowiem jesteśmy w stanie „ustawić” swój smak, przygotowując sobie te same warunki.

Smakowanie rozpoczynamy od whisky, której smak jest nam doskonale znany. Dzięki temu będziemy mogli sprawdzić, czy nasze „narzędzia”, czyli podniebienie, język, nos, działają jak trzeba. Jeżeli smak znanej nam whisky wydaje się być nieco inny, oznaczać to może na przykład początek przeziębienia, który powoduje osłabienie zmysłu węchu. To wskazówka, że degustacja w takim dniu, raczej nie powinna się odbywać, ponieważ nasz ocena nie będzie właściwa.

Pierwszy łyk whisky, której smak chcemy poznać, wykorzystujemy jedynie do przepłukania ust. Po tej czynności szybko więc ją wypluwamy.

Druga dawka trunku to rozpoczęcie oceny. Jak to robi Mistrz? Podczas degustacji, Jim Murray bierze niewielką ilość whisky do ust, zamyka oczy, odchyla głowę i… mlaszcze, siorbie, porusza głową, aby ciecz rozlała się po całym wnętrzu ust. Taka czynność wygląda dość groteskowo, jednak takie efekty powinny towarzyszyć profesjonalnej degustacji.

Zamknięcie oczu jest niezwykle ważne. Oceniając smak, należy wyłączyć wszystkie inne zmysły i skupić się tylko na tym jednym, dając mózgowi możliwość przetworzenia informacji dostarczonych jedynie przez kubki smakowe.

Kiedy weźmiemy do ust porcję whisky należy je delikatnie otworzyć i poruszyć głową (dosłownie). Dzięki temu ulotnimy część alkoholu i poczujemy więcej samego smaku.

Profesjonalna degustacja nie polega na piciu whisky. Każdy łyk należy więc po analizie wypluć. Jak mówi sam Murray, po alkoholu świat zawsze jest piękniejszy, więc szósty, czy siódmy kieliszek whisky z pewnością w naszej ocenie uzyskałby już najwyższe noty.

Brak odpowiedzi

lis 17 2011

Jak wąchać whisky? Wskazówki Mistrza Jima Murray`a

Opublikował w kategorii Informacje praktyczne

Jim Murray to absolutny autorytet w dziedzinie degustacji whisky. Autor wydawanej corocznie „Whisky Bible” przeprowadza ekskluzywne szkolenia, podczas których zdradza najdrobniejsze szczegóły tego rytuału.


Kto nie pozna szkoły Murraya, nie będzie nawet zdawał sobie sprawy z faktu, że samo wąchanie whisky, może posiadać tak szczegółowe i istotne elementy.
Po pierwsze, aby prawidłowo ocenić zapach whisky nie możemy wcześniej palić papierosów, żuć gumy, używać perfum, ani znajdować się w pomieszczeniu, które samo emituje „obce” zapachy.
Po drugie, ważne jest szkło. Musi to być kieliszek w kształcie tulipana, który dzięki swojemu zwężeniu ku górze, będzie kumulował zapach, a nie rozpraszał go, jak niska, szeroka szklanka, w której najczęściej podaje się whisky.
Przed rozpoczęciem wąchania, należy jedną ręką ocieplić kieliszek, a drugą zatkać go od góry. W ten sposób, pod wpływem ciepła aromaty intensywniej zaczną się ulatniać, a przytrzymanie dłonią skumuluje do momentu wąchania.
Według Murraya, wąchać należy nachylając kieliszek pod kątem 30-40 stopni. Nos nie może znajdować się bezpośrednio nad kieliszkiem, aby zapach nie sparaliżował naszego węchu. Nie wąchamy również obydwoma dziurkami naraz. Najpierw należy delikatnie skierować jedną, później drugą. Aby po tej czynności, wychwycić wypadkową i odkryć prawdziwy zapach.
Dla Murraya nos to niezwykle istotne „narządzie” pracy. Sam zapach whisky to dla niego, aż 25% całkowitej oceny. Samo wąchanie powinno więc zająć degustatorowi CO NAJMNIEJ dziesięć minut. Mistrz porównuje je wręcz do „gry wstępnej”, która następuje bezpośrednio przed samym aktem, konsumpcją, czyli pierwszym łykiem alkoholu.

Brak odpowiedzi

lis 15 2011

Alkohol – prawdy i mity

Opublikował w kategorii alkohol,Ciekawostki,Informacje praktyczne

Sięgasz po kieliszek i nie zastanawiasz się nad konsekwencjami swojej decyzji. Czy twoja wiedza na temat alkoholu jest wystarczająca? Krążą różne mity na temat wysokoprocentowych napojów. Sprawdź, czy dałeś się nabrać na obiegowe opinie.

Mit pierwszy. Alkohol nie tuczy.

To dosyć skomplikowana sprawa. Nie da się zaprzeczyć, że 140 kalorii w kieliszku wódki (50 ml) to dużo. Butelka piwa dostarcza nam aż 380 kalorii. Jednak najnowsze badania dowodzą, że osoby chude, po wypiciu alkoholu stają się jeszcze chudsze, natomiast puszyści, po alkoholu maja tendencje do przybierania na wadze. Prawdopodobnym winowajca za ten stan jest insulina, której poziom obniża się po spożyciu kilku drinków lub piwek. Poza tym, większość osób dopada wilczy apetyt – wtedy pochłaniają wszystko co nadaje się do spożycia.

Mit drugi. Alkohol pomaga na bezsenność.

Nieprawda. Człowiek zasypia szybciej po spożyciu dużej ilości alkoholu, ale jest to wynik zatrucia alkoholowego a nie stanu fizjologicznego. Taki wypoczynek nie jest regenerujący dla organizmu.

Prawda pierwsza. Niewielkie ilości alkoholu pozytywnie działają na zdrowie.

Naukowcy z Harvard University udowodnili, że niewielkie ilości alkoholu spożywane regularnie obniżają ryzyko zachorowania na cukrzycę typu B. szansa ta zmniejsza się o około jedną trzecią w stosunku do abstynentów. Należy jednak pamiętać, że dawka nie może przekraczać 30 gramów alkoholu dziennie. Nie jest także ważny rodzaj alkoholu – może to być małe piwa, lampka wina lub kieliszeczek likieru bądź wódki.

Prawda druga. Wino ma zbawienny wpływ na serce.

Odkryto, że mieszkańcy Francuskiego regionu o nazwie Bordoux znacznie rzadziej chorują na serce i choroby układu krążenia. Dlaczego? Bo regularnie, ale w małych ilościach spożywają czerwone wino, zawierające przeciwutleniacze. Przeważnie jest ono lekko rozcieńczone czystą wodą i podawane do posiłków. Ważna jest także jakość wina. Pamiętajmy, że spożywanie alkoholu złej jakości i w dużych ilościach może tylko zaszkodzić.

Brak odpowiedzi

lis 10 2011

Efektownie wyglądające drinki

Opublikował w kategorii Bez kategorii,Informacje praktyczne

Idealny drink to taki, który działa na wszystkie nasze zmysły. Dobrze przygotowany koktajl podziała więc na nasze kubki smakowe, zmysł węchu, a także wzroku, a dodatkowo przyjemnie zawiruje nam w głowie.

Dekoracja drinków, inaczej garnirowanie, to prawdziwa szuka, często jeden z najważniejszych elementów pracy barmana. Dobrze wyglądający drink, od razu lepiej nam smakuje, a sztukę tę doceniają przede wszystkim panie, które z takim atrybutem w dłoni, jeszcze lepiej prezentują się podczas imprezy.

Głównie do dekoracji drinków wykorzystuje się koktajlowe wisienki, oliwki, owoce cytrusowe: cytryny, limonki, pomarańcze, także inne owoce, a także na przykład bitą śmietanę i lód.

Kilka podstawowych zasad odnośnie dekoracji kolorowych drinków. Po pierwsze, rodzaj dekoracji dopasowuje się do składników drinka. Po drugie, użyte w do garnirowania owoce czy warzywa powinny być wcześniej bardzo dokładnie umyte. PO trzecie, wszystkie składniki drinka, jak i dekoracji, najlepiej przygotować wcześniej, aby już samo mieszanie i dekoracja, zajęły jak najmniej czasu. Po czwarte, dekoracja powinna być jadalna. Wówczas tym bardziej należy zadbać o to, aby owoce były świeże.

Kandyzowane wisienki wykorzystuje się najczęsciej do bezalkoholowych koktajli. najlepiej pasują do połączenia z drinkami zawierającymi grenadynę lub tych o zielonym kolorze.

Oliwki, czarne lub zielone, nadziewane pieprzem albo papryką, lub w ogóle najlepiej sprawdza się w przygotowaniu klasycznych koktajli, no i przede wszystkim, do każdego z rodzajów Martini.

Limonki, najczęsciej kroimy albo w mniejsze ćwiartki (1/8 z całości, tzw. kliny), albo w plasterki. Limonkę albo wrzucamy do drinka, mieszamy z lodem lub zawieszamy na krawędzi szklanki koktajlowej. Podobnie w przypadku cytryn i pomarańczy.

Bitą śmietanę stosuje się przede wszystkim do dekoracji drinków przygotowywanych na ciepło.

Brak odpowiedzi

lis 10 2011

Kilka ciekawostek, na temat wódki

Opublikował w kategorii alkohol,Ciekawostki

Wokół „wody życia”, czyli wódki, krąży bardzo wiele legend, a także ciekawych anegdot i faktów, choć nawet te często potrafią zaskoczyć. W dzisiejszym wpisie opiszemy kilka z nich.

Czy wiesz, że…

podobno w latach siedemdziesiątych, na produkowanej w Dani etykiecie wódki, widniał napis informujący o tym, że stężenie czterech i pół promila alkoholu we krwi stanowi dawkę śmiertelną. Pod spodem znajdował się jednak dopisek, że dane te nie dotyczą Polaków i Rosjan.

Czy wiesz, że…

w siedemnastym wieku, na terenie carskiej Rosji znajdowało się o wiele więcej gorzelni niż łaźni? fakt ten miał miejsce pomimo zakazowi destylowania wódki wydanemu przez Cara. mozna więc pokusić się tu o wniosek, że Rosjanom widocznie bardziej potrzebna była wódka, niż woda.

Czy wiesz, że…

Polacy wcale nie byli gorsi? W szesnastym wieku, w samym tylko Poznaniu, znajdowało się aż czterdzieści dziewięć gorzelni.

Czy wiesz, że…

pewnien gubernator Moskwy, również w szesnastym wieku, słynął z dwóch rzeczy – miłości do pieprzówki i nietypowego pupila. Miał bowiem wytresowanego niedźwiedzia, który, gdy któryś z gości nie chciał pić z gubernatorem, rzucał się na niego i pozbawiał ubrania.

Czy wiesz, że…

(trochę statystyk i znów Rosjanie) rocznie, na świecie sprzedaje się wódkę za około dziewięć miliardów euro. Wypija się prawie pięć miliardów litrów tego alkoholu, a aż 57% z tego, wypijają Rosjanie. Oznacza to, że statystyczny Rosjanin wypija w ciągu roku około dziewiętnastu litrów wódki.

Czy wiesz, że…

najstarszy sposób wytwarzania wódki polegał na przygotowywaniu zacieru z ziaren pszenicy lub jęczmienia oraz wymrażania z niego wody. Podczas zimowych miesięcy, w ten właśnie sposób można było uzyskać czysty spirytus. Wówczas również alkohol destylowano tylko raz. Po jakimś czasie dopiero odkryto, że powtarzanie procesu destylacji, wpływa pozytywnie na jakość trunku.

Czy wiesz, że…

o miano wynalazców wódki do dziś sprzeczają się między sobą Polacy i Rosjanie. najstarsze zapiski dokumentują pojawienie się tego trunku około czternastego wieku. Co ciekawe, do Ameryki alkohol ten dotarł dopiero po II wojnie światowej.

 

 

Brak odpowiedzi

lis 10 2011

Ulubione kobiece alkohole

Opublikował w kategorii Ciekawostki

Panie lubią spotkania przy alkoholu. Firmowe wyjścia na drinka, meeting ze znajomymi przy piwie czy romantyczne randki, wzbogacone degustacją dobrego wina. Oto ulubione napoje kobiet – te mniej lub bardziej okraszone promilami.

Ważny jest smak trunku oraz sposób jego podania. Popularne jest wciąż orzeźwiające mojito, a także – udoskonalone świeżymi truskawkami – kamikaze. To dobre smakołyki, serwowane w porze wakacyjnej. Upał szybko zwalcza też red bull z wódką oraz smaczny green fog (malibu połączone z wódką oraz z lekko kwaskowatym sokiem).

Oczywiście, na weselach plus wieczorach panieńskich , płeć żeńska nie gardzi wódką (ale raczej symbolicznym kieliszkiem czystej, niż czerpaniem duszkiem z półlitrowej butelki).

Na wakacjach warto nieco poeksperymentować z lokalnymi wyrobami – turystki raczą się więc Metaxą, Uzo, Sangrią oraz regionalnymi nalewkami, których receptury powstawania przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Po całodziennym zwiedzaniu ponoć nic tak nie regeneruje jak gin z tonikiem i cytryną albo kolorowy drink owocowy, ozdobiony palemką, zaserwowany przez miłego barmana.

Gdy chłodniej, panie sięgają po grzańce z pomarańczą i goździkami. Czerwone, wytrawne wino łączą z serową ucztą lub z pralinkami. Liczy się też nastrój, stworzony wokół popijania. Rozstawione dookoła kanapy świece, blask bijący z kominka, ciepły pled i ramiona ukochanej osoby, nadają „chwili z promilami” niezwykłej magii. Niecodziennej atmosfery.

Lubiany jest też rum – zwłaszcza ten podawany jako polewa do lodów i ciast, choć nie każda z pań życzliwie przyjmuje taką dawkę kalorii. Lepiej już smakować koktajle z owocami i wódeczką, niż obwiniać się za pochłonięcie całego arsenału słodyczy. I odpokutować boleśnie łączenie alkoholu z cukrem. Wyjątek stanowi tu arcypyszne malibu, które od lat uwodzi płeć piękną posmakiem kokosów, słodziutkim mleczkiem i lekką, bajeczną konsystencją. Za zdrowie kobiet więc: Niech dbają o swe smakowe upodobania!

2 komentarze

lis 07 2011

Postaw wino efektywnie

Opublikował w kategorii Informacje praktyczne

Tym razem chcielibyśmy poruszyć temat, który z pewnością ucieszy wszystkich koneserów wina. Temat nie tylko praktyczny, ale również taki, który pozwoli nacieszyć oko. Nie od dziś wiadomo, że odpowiednie przechowywanie wina, gwarantuje wydobycie z niego najpełniejszego smaku. Mamy tu na myśli nie tylko odpowiednią temperaturę, ale również sposób ułożenia butelek. Tym samym chcielibyśmy przedstawić nietypowe, ale doskonale prezentujące się stojaki na wino. Każdy jest inny, każdy podkreśla wyjątkowy charakter jego posiadacza. Nie pozostaje nam nic innego, jak powiedzieć tylko – przegląd czas zacząć!

Na pierwszy ogień idzie stojak nietypowy. Stojak dla prawdziwej kobiety, której najlepszym przyjacielem są nie tylko diamenty, jak mawiała Marilyn Monroe, ale też buty. Ten stojak będzie więc doskonale komponował się z niepowtarzalnym, delikatnym smakiem wina stworzonego z myślą o kobietach.


We wnętrzach nieco bardziej klasycznych z pewnością przyjmie się stojak taki jak ten. To coś dla miłośników kół wszelkich. Ozdobą będzie również bez butelki. Co bardziej kreatywni zwrócą uwagę, że świetnie sprawdzi się jako miejsce na gazetę codzienną. Z pewnością rozkochają się w nim również miłośnicy jednośladów.

Dla ceniących solidne zabezpieczenia proponujemy stojak z łańcuchem. Taki pozwoli na przechowywanie nawet najcenniejszych roczników. Zresztą któż też ośmieliłby się ukraść coś, co jest tak mocno…związane z właścicielem? Tak, czy inaczej, według nas pozycja godna zaprezentowania.

Jeszcze raz coś dla miłośników zaokrąglonych form. Stojak o tyle praktyczny, że pozwoli na ustawienie aż 6 butelek trunku, jak się okazuje, nie tylko wina, choć to wygląda najbardziej efektywnie.  Co ciekawe, stojak ten świetnie prezentuje się i bez nich – nie sposób jednak zauważyć braku. Czyż nie jest piękny?

Na koniec coś dla kogoś, kto wychodzi z założenia, że skóra równa się klasyka. Ten oryginalnie wyglądający stojak na wino z powodzeniem pomieści sześć butelek, a jeśli okaże się pusty, to w łatwy sposób można go złożyć i schować w oczekiwaniu na kolejną porcję alkoholu.

Brak odpowiedzi

paź 26 2011

O alkoholach w filmach

Opublikował w kategorii Ciekawostki

Żeby pokazywana na ekranach kin i telewizorów postać fikcyjna była wiarygodna, musi odznaczać się „ludzkimi cechami”. Nawet jeśli głównym bohaterem filmu jest super heros, musimy poznać jego zwykłe, codzienne oblicze, by bardziej przeżywać losy tej postaci i utożsamić się z przedstawioną historią. Dlatego właśnie główni bohaterowie – zazwyczaj – nie są bez skazy. Mają nałogi i słabości. Na przykład lubią się relaksować przy szklaneczce czegoś mocniejszego…

Big Lebowski pije Białego Rosjanina, czyli wódkę zmieszaną z mlekiem i likierem kawowym. Ten typowy mężczyzna, o duszy wrażliwego twardziela, wie że od wpadania w alkoholowe tarapaty, lepszy jest kac – morderca. Dlatego pije, ile może, lecz i tak nie chroni go to od różnorodnych tarapatów. O nabudowanie sensacyjnej akcji zatroszczyli się bracia Coen – filmowcy i autorzy scenariusza.

Kto lubi taką stopniowaną akcję, ten z pewnością wybierze dobry horror lub kryminał. U Alfreda Hitchcocka trup „ściele się gęsto”, a jeden z bohaterów filmu „Północ”, podstępnie spity przez wrogów, pędzi z zawrotną prędkością tuż nad granią przepaści. Mężczyźnie udaje się wyjść z opresji, zaś widzowie oddychają z ulgą, podziwiając, jak pijanego desperata znakomicie gra aktor Cary Grant. Fanom intensywnych wrażeń nie wystarczy bowiem zekranizowanie historii miłosnej i odtworzenie fabuły słodkiej jak wpisy na portalu randkowym. Tu potrzeba adrenaliny! Alkohol, niczym cenny, filmowy atrybut, świetnie przydaje się do „podkręcania akcji”.

W twórczości reżysera Roberta Altmana nie ma czasu na skrupuły. W „Gosford Park” sir William McCordle ginie, wypiwszy truciznę, którą ktoś wlał do jego karafki z whisky. Zaś w „Śnie Kasandry” Woodiego Allena piwo także uśmierca, jeśli zostanie uprzednio wymieszane z środkami psychotropowymi. Strach sięgać po kufel ulubionego pszenicznego… Strach popijać cokolwiek z własnego barku. Tak na masową wyobraźnię działa światowa kinematografia.

Fani kina, szukający owych „alkoholowych perełek” w scenariuszach, polecają strony internetowe, na które warto zajrzeć, by zdobyć szczegółowe informacje o swych ulubionych aktorach, reżyserach i motywach filmowych. Wspomnijmy chociażby, jak z porannym kacem walczył John McClane, główny bohater ,,Szklanych pułapek”. Sponiewierany przez życie, dzielnie jednak trzymał się na nogach, gdy jego policyjny nos zwęszył w okolicy kolejnego terrorystę, spisek lub polityczną intrygę. Dzięki temu, że ów mężczyzna miał słabość do wieczornego zapijania swoich smutków, uwierzyliśmy w postać doskonale wykreowaną przez Bruce’a Willisa. Kibicując poczynaniom McClane’a, rozumieliśmy jego upadki, chwaliliśmy wzloty. Oby więcej było tak wiarygodnie stworzonych postaci filmowych.

1 odpowiedź

paź 07 2011

Polskie tradycje w „Panu Tadeuszu” – kawa i strzelba

Opublikował w kategorii Tradycja i alkohol

W ,,Panu Tadeuszu” jada i pije się dużo. To ważny element życia społecznego.

Wyjątkowym rytuałem było parzenie kawy. Za czynność tę odpowiadała kawiarka. Ona to miała obowiązek chodzenia do mleczarni, by codziennie przynosić świeżą śmietankę. Dbała także o odpowiedni czas zaparzania, jak również o właściwe podanie kawy. Do tego napoju sprowadzano cieniutką, wenecką porcelanę, która znakomicie chroniła ciepłu płynu, a także pozwalała ulatniać się wspaniałemu aromatowi. Zapach ten skutecznie budził domowników. Po śniadaniu i przyswojeniu słusznej dawki kofeiny, wszyscy byli gotowi na jedną z wielu  szlacheckich rozrywek. Na przykład na polowanie.

W epopei Mickiewicza to cały rytuał, wymagający lat doświadczeń, wielkiej pasji oraz  zaangażowania. Jak również doboru odpowiedniego sprzętu, oporządzeniu rączego wierzchowca i uprzednim wyszkoleniu psów gończych. Beztroskie uganianie się za zającami stanowiło rodzaj treningu – po odstrzeleniu paru szaraków, można było wyruszyć tropem niedźwiedzia. Znajomość lasów, terenów żerowania drapieżników – to atuty zmyślnego myśliwego. Do tego dochodziła umiejętność pracy zespołowej. A także pokora wobec dzikiej przyrody.

Ważne bowiem, by każde wielkie wyjście „ze strzelbą” pobłogosławił ksiądz. Msza celebrowana pod patronatem św. Hubertusa, miała zapewnić obfite łupy myśliwskie. Gdy nagonka wypłoszyła niedźwiedzia z nory i zagoniła w miejsce, gdzie został on upolowany, mężczyzn czekała chwila triumfu. Odbywało się spektakularne mierzenie, ważenie zdobyczy i powrót do domu, przy dźwiękach rogu myśliwskiego. Już p drodze pito z radości, a wodka w „Panu Tadeuszu” nie ustępowała miejsca domowemu winu. Oba alkohole służyły wszak do świętowania sukcesów.

Niekoniecznie – do triumfu – potrzebne było udane polowanie na „grubego zwierza” – często wystarczyło nazbieranie kosza grzybów. Lasy litewskie obfitowały i w takie dary…

Brak odpowiedzi

« Poprzedni - Następny »